Rok mieszkania za nami! Czy coś byśmy zmienili?
Minął rok! Jak szybko ten czas zleciał. Przeglądając zdjęcia z końcówki marca 2020, kiedy odebraliśmy klucze, następnie z procesu wykańczania, widzę ile się zmieniło i jaką drogę przeszliśmy. Nie ukrywam, że jestem z nas dumna!
Rok mieszkania za nami to przyszedł czas na podsumowania. Czego żałujemy, czy w ogóle czegoś? Co byśmy zmienili po czasie?
Jak wiecie, większość tematów poruszam na bieżąco, starając się Wam przemycać informacje na temat tego, czy dana rzecz, produkt się sprawdza z naszego punktu widzenia, ale postanowiłam zebrać to w całość.
Idąc więc od początku, co bym zmieniła?
Farby
Tak jak wspomniałam w tym artykule, na początku nie zdawałam sobie sprawy, jak ważny jest wybór farby. Drugi raz nie wybrałabym butelkowej zieleni dekoral avocado. Przede wszystkim, bardzo ciężko się ją nakładało, a żeby uzyskać dobre krycie, trzy warstwy to absolutne minimum. Jeśli chodzi o kwestię czyszczenia, widać na niej praktycznie każdy odcisk, a czyszczenie jej nie jest aż takie proste. Widoczna jest każda smuga, po przetarciu. Tym sposobem, po roku, już myślimy o zmianie i przemalowaniu kilku pomieszczeń. Faktycznie, skupiliśmy się wtedy na innych elementach, a wybór farby kolorowej odszedł na bok. Tak więc, co mogę powiedzieć? Farby tylko dobre jakościowo!
Podłoga
W tym wypadku, tak samo skupiłabym się na lepszej jakości. I o tyle, co z paneli na dole jesteśmy bardzo zadowoleni, te na górze pozostawiają trochę do życzenia. O panelach które wybraliśmy, pisałam dokładnie tu. Jak tylko skończymy prace ogrodowe, na jesień planujemy zmianę na piętrze, pewnie połączymy to przy okazji z remontem sypialni i zmianą koloru. Choć wiadomo, że na początku każdy szuka oszczędności, to czasami w wypadku podłóg, kafli, farb nie warto oszczędzać.
Dokładna analiza projektu
Po roku jest plan na zmianę, jest zupełnie inna koncepcja. Oczywiście! Tak zdarza się w wielu przypadkach, że po roku planujemy zmianę, bo zmienił nam się styl, coś okazało się niepraktyczne. Natomiast wydaje mi się, że bardzo mocno skupiliśmy się na parterze, łazienkach, a trochę mniej na pozostałych pomieszczeniach. Nie jest to złe, ale np. trochę żałuję, że nie pomyślałam wcześniej o boazerii (inaczej mówiąc drewnianej desce) którą chcielibyśmy na ścianie w sypialni, za łóżkiem. Czeka nas pracowita jesień!
Białe kafle w łazience
Jak mogliście przeczytać w ostatnim wpisie na temat łazienki (klik), białe, marmurowe kafle na ziemi, nie są według mnie dobrym wyborem. Teraz poszłabym raczej w coś ciemniejszego, aby aż tak nie było widać każdego włosa, czy kurzu. Oczywiście to kwestia indywidualna, ale ja należę do osób, która niezbyt lubi sprzątać łazienkę. Drażni mnie wszystko co jest widoczne na płytkach, zwłaszcza jak posprzątam. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie? 🙂
No dobra, koniec narzekania! A czego absolutnie bym nie zmieniła?
Kuchnia
Pewnie się powtórzę, ale uwielbiam naszą kuchnię! Z ręką na sercu, nie zmieniłabym tutaj nic. No może lodówka, ale to kwestia miejsca, u nas byłoby ciężko o tę wolnostojąca, więc o to się nie czepiam. Czarne fronty, wbrew opiniom innych, były jedną z lepszych decyzji. O tym możecie poczytać tutaj, jak i zobaczyć relację wyróżniona na moim IG na temat ich czyszczenia. Rozmieszczenie reszty sprzętów, również sprawdza się super, a żaden z naszych wyborów pod kątem AGD, nie przysporzył nam niespodzianek (o tych sprzętach postaram się zrobić osobny wpis, jeśli będzie chętni)
Tapeta w łazience.
Wbrew różnym opiniom, że tapeta zacznie odchodzić oraz nasiąknie wodą i zacznie się niszczyć – nic takiego się nie dzieje. Podstawa to wybrać tapetę, która w miarę będzie odporna na takie czynniki jak woda. W tym wypadku najlepsza będzie tapeta laminowana na flizelinie. Po roku nie stało się z nią absolutnie nic i nadal uwielbiam klimat, jaki nadaje w toalecie na dole. Naszą tapetę kupiliśmy na allegro, szukajcie, tam na prawdę jest ogromny wybór.
Schody z zabudową
Uwielbiam! Cieszę się, że wykorzystaliśmy przestrzeń pod schodami, mamy możliwość przechowywania tam naprawdę wielu rzeczy. Generalnie uważam, że wszelkiego typu zabudowy, szafki , ułatwiają nam życie. Jak tylko mamy wolną przestrzeń do zagospodarowania, nie wahajmy się.
Drewniane schody za to, nadają wnętrzu przytulności. Na początku projektowania wnętrza, zastanawialiśmy się po prostu nad betonowymi lub metalowymi ,natomiast po czasie widzę, że mogłoby by tu być po prostu ‘zimno’. Więcej o schodach dowiecie się z tego artykułu – klik, a o zabudowie pod schodami tutaj.
Dobrze się wcześniej zastanowić (i to w zasadzie ze wszystkim) jaki efekt chcemy finalnie osiągnąć. Czy zleży nam jedynie na designie, czy na tym, aby czuć się komfortowo, przytulnie, czy na przykład nie robi nam to różnicy.
Prysznic ”walk in”
Sporo osób pytało mnie, czy faktycznie woda rozpryskuje się na wszystkie strony, to już odpowiadam, że nie do końca tak jest. Oczywiście, zachlapana szyba, to normalka po prysznicu, ale nie zdarzyła się sytuacja, abyśmy mieli zalane kafelki, bo woda wypłynęła. Co prawda spadek mamy dość mały, bo nie było możliwość zrobić tego inaczej, to i tak woda dobrze sobie radzi ze spływaniem.
Co więcej, mycie brodzika było dla mnie zazwyczaj uciążliwe, a tutaj (mimo, że nie lubię sprzątać łazienki) czyszczenie naprawdę jest łatwe i nie wymaga dużych nakładów czasu. Na szybach nie osadza się kamień, ze względu na dość miękką wodą, którą mamy, dzięki zmiękczaczowi do wody. To rozwiązanie polecam Wam z całego serca!
Narożnik
Mimo, że kupowaliśmy go w ciemno, bo szalała pandemia, sklepy były pozamykane i wybierałam praktycznie wizualnie, nie czytając nawet opinii w tym temacie, wybór jest trafiony. Jedynie co zmieniłabym po czasie, to węższa część boczna narożnika, aby mogła zmieścić się większa ilość osób. Pod względem wygody (i spania) ten model sprawdza się super! Nasz model nazywa się Manilla i jest firmy Benix.
Z perspektywy czasu powiem Wam jedno. Nie jest ważne, że od razu nie będziecie mieć ekstra ogródka, ani ekstra mebli na tarasie, czy nawet super dobrze urządzonej garderoby, czy sypialni.
Na wszystko przychodzi czas, u nas nie wszystko było do razu (i nadal nie ma niektórych elementów) a kto jest ze mną dłużej wie o tym!
Osobiście, wychodzę z założenia, że bezsensowne jest zadłużanie się, wydawanie wszystkich oszczędności, wyprucie się pieniędzy, byleby cały dom, był na JUŻ gotowy i idealny. To nie ma najmniejszego znaczenia. Pamiętajcie, żeby brać się na za konkrety, na dopieszczanie domu przyjdzie czas. Z perspektywy czasu zobaczycie, że niekiedy pomysły, które chcieliście zrealizować od razu, byleby było, po jakimś czasie nie mają najmniejszego sensu, a Wy z ulgą stwierdzicie ,,jak dobrze, że poczekaliśmy”.
Co więcej, z czasem do głowy przychodzi wiele pomysłów, jak coś zrobić samemu, na przykład tańszym kosztem. Jednocześnie oszczędność i satysfakcja ze zrobienia czegoś samemu.
Czas, plan i cierpliwość kochani!